Coraz częściej o sytuacjach stresowych mówi się jako o głównych przyczynach powstawania długotrwałych chorób cywilizacyjnych. Faktycznie – mieszkańcy wielkich miast wykazują znacznie wyższą aktywność ciała migdałowego, niż ludzie żyjący na wsi lub w niewielkich miejscowościach. Długotrwały stres zaburza homeostazę organizmu wprowadzając go w stan podwyższonej gotowości. W tej sytuacji organizm, przystosowany przez pokolenia do walki o przetrwanie ma wrażenie, że znajduje się w sytuacji ciągłego zagrożenia. To z kolei prowadzi do rozwoju chorób, stosowania mechanizmu walcz-uciekaj oraz stałej aktywności na osi podwzgórze-przysadka-nadnercza. Rozedrgany układ współczulny również nie sprzyja naszemu dobremu samopoczuciu. Przez ciągłe, narastające uczucie stresu uniemożliwia zatrzymanie produkcji noradrenaliny i kortyzolu, przez co całe ciało popadać może wręcz w stan odrętwienia. Istnieją bardzo mocne przesłanki, sugerujące, że zbyt długo utrzymujący się stres może prowadzić do rozwoju chorób psychicznych, takich jak nerwice, nerwice natręctw oraz depresje. Stany depresyjne przy długotrwałym stresie są zjawiskiem niemal powszechnym, nie wolno jednak zapomnieć o najgroźniejszej córce stresu – depresji wielkiej, czyli chorobie, która w coraz większym stopniu pożera jednostki wychodzące ze wszystkich cywilizacji świata.