Problem niepłodności dotyka coraz większej ilości par. Zjawisko rośnie do tego stopnia, że coraz częściej pojawiają się głosy, aby problem z poczęciem dziecka zaliczyć do jednej z chorób cywilizacyjnych dotykających cywilizację zachodnią. Faktycznie – na początku XX w. z problemem tym borykało się zaledwie kilka procent par. W ciągu ostatnich stu lat skala zjawiska wzrosła jednak kilkukrotnie osiągając poziom nawet 25% w niektórych społeczeństwach. Diagnozy na ten temat są różnorakie. Jedną z przyczyn wymienianych przez specjalistów jest nieregularny i niezwykle stresujący tryb życia potencjalnych rodziców, wysokie zanieczyszczenie środowiska naturalnego oraz wiele innych czynników zewnętrznych wpływających bezpośrednio na rytm ludzkiej płodności. Do innych sugerowanych przyczyn wzrostu tego zjawiska zalicza się nadużywanie w krajach rozwiniętych i rozwijających się środków antykoncepcji hormonalnej przez młode kobiety od osiągnięcia dojrzałości płciowej. Stosowanie antykoncepcji hormonalnej przyczyniać się może też do zwiększonej zapadalności na choroby weneryczne, w tym szczególnie groźny nowotwór szyjki macicy wywołany przez wirus HPV. Istnieją też przesłanki sugerujące, że zakażenie tym wirusem może obniżać możliwości prokreacyjne młodej kobiety. A co z mężczyznami? Wobec nich biologia też nie była łaskawa. Badania sugerują, że w ciągu ostatnich 50 lat ilość plemników w jednej kropli spermy spadła wielokrotnie znacznie obniżając szanse prokreacyjne potencjalnego ojca.