Ten temat od kilkunastu tygodni rozgrzewa do czerwoności polską prasę. Przy jego okazji do tablicy wywołano dziesiątki specjalistów, lekarzy, psychologów i socjologów, próbujących wyjaśnić przyczynę popularności tego groźnego zjawiska. Z wypowiedzi lekarzy specjalistów, podejmujących ten temat już od dłuższego czasu można wyciągnąć szereg wniosków, mogących skutecznie pomóc w walce z "medycyną alternatywną" i jej niebezpiecznymi skutkami dla pacjentów. Przede wszystkim lekarze przyjmujący w gabinetach nie mają dla swoich pacjentów czasu. To kwestia mierzalna a przy tym zupełnie podstawowa. Według wyliczeń NFZ lekarz pierwszego kontaktu powinien na wizytę pacjenta poświęcić zaledwie siedem minut. W tym czasie powinien nie tylko przebadać pacjenta, ale też wypełnić szereg wymaganych dokumentów na jego temat. Nie mogą w takiej sytuacji pomóc pacjentowi choćby przez rzetelny i uważny kontakt z nim. Kolejnym problemem jest brak pokory medyków. Nieumiejętność do przyznania się do niewiedzy lub błędu prowadzi często do kuriozalnych sytuacji, a także skutecznie burzy zaufanie pacjenta do lekarza. Problemem jest też systemowe zarabianie na chorobie. NFZ pieniądze przekazuje bowiem nie na zapobieganie chorobom i ich skutkom, ale jedynie na leczenie. Nie istnieją więc naprawdę skuteczne i dobrze działające programy prewencyjne. Na tym właśnie przede wszystkim zarabiają znachorzy.